Podczas moich rozmaitych perypetii onkologicznych miałam kontakt z całym sztabem pielęgniarek i pielęgniarzy. I śmiało mogę powiedzieć, że w znakomitej większości jest to ekipa Aniołów.
Aniołów szalenie zapracowanych i pewnie finansowo nie docenianych, a mimo to empatycznych, delikatnych, kompetentnych i zaangażowanych w poprawę funkcjonowania pacjentów. To Osoby, które nie tylko podpinają kroplówki, ale też dzielą się piórami ze swoich skrzydeł, by unieść zrozpaczonych chorych z najgłębszych dołków. Głaszczą po twarzy, trzymają za rękę, okrywają kocami i dobrym słowem.
Czy zdarzają się czarne owce? Pewnie! Jak w każdej grupie zawodowej.
Ale według mnie to naprawdę skrajnie rzadkie przypadki.