Kochani, Ci, którzy z Was śledzą w miarę na bieżąco moje poczynania w mediach społecznościowych, zapewne zauważyli, że w ostatnich dniach większość moich komunikatów dotyczyła jednego tematu – walki o refundację Enhertu.
Choć to lek, którego (przynajmniej na dziś) osobiście nie potrzebuję, to bardzo poruszyła mnie ta oddolna akcja.
Kibicowałam już bardzo mocno Oli Wiederek-Barańskiej (😘), która stworzyła pierwszą petycję – tę do Ministerstwa Zdrowia. Kiedy ruszyła niejako druga fala działań Amazonek, postanowiłam się zaangażować bardziej aktywnie.
Ponieważ w tej sprawie istotne jest zebranie jak najwięcej głosów poparcia i jak najliczniejszych podpisów pod drugą petycją – tym razem kierowaną do producenta leku – zaczęłam Wam trochę w tej czarnej koszulce trzymająca kartkę z odpowiednim hasztagiem „wyskakiwać z lodówki”.
Przepraszać za to nie chcę, bo było to zamierzone. 🤷♀️
Ważne bowiem, by głos polskich chorych na raka piersi był zauważony. 📣 I dzięki całemu sztabowi zaangażowanych w tę akcję ludzi, tak się stało. (Choć tryb dokonany może nie jest tu najtrafniejszy, bo ów sztab swoich działań nie kończy.)
Pragnę Was jednak zapewnić, że nie zapomniałam o całej reszcie potrzeb pacjentów onkologicznych.
👉 Starałam się na bieżąco informować Was o różnych sprawach na grupie, szkoliłam się, planowałam kolejne posty, szykowałam następne konkursy, starałam się wspierać Was z różnymi tematami w prywatnych rozmowach, uczestniczyłam w przygotowaniach do wydarzeń, o których dopiero za chwilę usłyszycie…
I choć trudno mi było rozciągnąć dobę w czasie, to mam nadzieję, że nie poczuliście się zaniedbani. 🫶
◼️◼️◼️◼️◼️
◻️◻️◻️◻️◻️
Ostatnie dni przypomniały mi jedną bardzo ważną rzecz:
Niektóre sprawy wymagają rozgłosu – tak jak ta z refundacją. ☝️
Jednak zdecydowana większość dobrych działań dzieje się po cichu. 🤫
Nawet nie wiecie, ile fantastycznych rzeczy spotkało mnie w ostatnich dniach. 🥰 Spraw nie oznaczonych żadnymi # ani @, nie oplakatowanych, bez kodów QR i artykułów w gazetach. Działań, które pozwoliły mi kilka razy wstać, choć upadałam z impetem. Gestów, słów, przytuleń, wyrazów troski i dowodów zaufania. 🥹
I powiem Wam, że z tych ostatnich bardzo intensywnych dni, kiedy mało spałam a dużo produkowałam adrenaliny 😵💫 i tak najbardziej zapamiętam to, co działo się po cichutku.
Dlaczego tym mówię?
Dlatego, żebyście pamiętali, że aby robić wielkie rzeczy, nie musicie być na pierwszych stronach gazet. Możecie cicho szepnąć „jestem” albo złapać kogoś mocno za rękę. To ma znaczenie. Ogromne. 🤍
Przy okazji tego posta serdecznie dziękuję za każdy podpis pod obydwiema petycjami, za każdy gest wsparcia, pomysł, dobre słowo.