Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w Konferencji „Kobiety razem dla zdrowia”.
W trakcie swojego przemówienia podzieliłam się bardzo osobistym wyznaniem, pozwólcie, że powiem o nim i dziś wszystkim tym, którzy w sobotnim wydarzeniu nie mogli wziąć udziału.
👉 Mianowicie powiedziałam o tym, że pierwszym bodźcem, który popchnął mnie do stworzenia Kolorowych raków było uczucie zazdrości. 😒
Tak, to uczucie przyszło do mnie pewnego razu, przez nikogo nie proszone. 🤷♀️ Było to dnia, kiedy przeglądałam sterty własnej dokumentacji medycznej 📄📋📓 i liczyłam, ile dni „zmarnowałam” na moje dwa nowotwory.
Łypałam okiem na znajomych, którzy w tym czasie rozwinęli własne firmy, 👨💼 zdobyli kolejne awanse, 🤑 wybudowali domy, 🏘 zwiedzili świat 🛫… i czułam, że żółć zazdrości po prostu mnie zalewa.
I zaraz potem poczułam, że tego nie chcę. 🧏♀️ Że tkwienie w tym uczuciu bardzo mi się nie podoba i że muszę spojrzeć na sprawę nieco inaczej.
Wtedy właśnie dotarło do mnie, że te długie miesiące (a jak policzyć sumarycznie, to i lata) moich zmagań onkologicznych wcale nie są czasem zmarnowanym!
Przecież ja nauczyłam się tak wiele!
💁♀️ Liznęłam nieco pojęć medycznych, zapoznałam się z przeróżnymi badaniami, terapiami, ścieżkami leczenia, rehabilitacji…
💁♀️ Poznałam korytarze wielu szpitali i przychodni, nazwiska onkologów, psychoonkologów, onkodietetyków…
💁♀️ Oprócz wiedzy czysto praktycznej, zdobyłam ogromne doświadczenie w przeżywaniu różnych stanów emocjonalnych związanych z leczeniem…
💁♀️ Dowiedziałam się, jak korzystać z pomocy fundacji, jakie przysługują pacjentom uprawnienia socjalne czy finansowe…
💁♀️ Odkryłam całą masę wspaniałych osób, które niosą pomoc, organizują wsparcie dla pacjentów i ich bliskich…
Zrozumiałam, że to wszystko, ☝️ to nie jest żaden „zmarnowany czas”, tylko ogromny potencjał, który mogę wykorzystać. Bardzo szybko skleiło mi się to z tym, co zawsze lubiłam robić, czyli z pisaniem. I właśnie z tego związku – doświadczenia jako pacjentki i zamiłowania do tworzenia tekstów – zrodziły się Kolorowe raki, a chwilę później ONKOBAZA. 🥰
Co Wam chcę przez to dziś powiedzieć? 🧐 Otóż to, że uczucia same w sobie, nawet te, które mają kiepską renomę, nie są niczym złym. Nie mamy wpływu na to, co czujemy. Mamy wpływ na to, co z tymi uczuciami zrobimy.
Nie bójcie się czuć złość, smutek, zazdrość – macie do tego pełne prawo!
😠☹️😒
Ale pomyślcie, czy tkwienie w danym uczuciu Wam sprzyja? Bo może warto je przerobić na coś innego, lepszego? 🤔
Jestem przekonana, że we wszystkim można znaleźć potencjał na tworzenie rzeczy dobrych, pożytecznych, odkrywczych, twórczych, czy po prostu miłych.
Nie przegapcie swojego potencjału! 😘
Dajcie znać pod dzisiejszym postem na blogu na FB, co sądzicie o takich uczuciach jak złość czy zazdrość.
A Fundacji Porozmawiajmy o zdrowiu dziękuję serdecznie za cudowny dzień oraz za zdjęcia!