Nie wiem, czy z wiekiem, czy z nabywanym doświadczeniem życiowym, staję się coraz bardziej żądna kontaktu z naturą. Niekoniecznie muszę rzucić wszystko i wyprowadzić się w Bieszczady, ale potrzebuję stale i systematycznie zanurzać się w przyrodę. Muszę, bo się uduszę. 🙆♀️😳
Czasem wystarczy przejść obok kwitnących krzewów i poczuć ich zapach. 🌸 Innym razem muszę uklepać trochę ziemi w doniczce. Jeszcze innym razem potrzebuję wtulić się w psią czy kocią sierść. 🐶🐱 Albo zatrzymać się na chwilę, zamknąć oczy i posłuchać wiatru, śpiewu ptaków albo szumu wody w strumyku.
To przeważnie są krótkie chwile, ale czerpię z nich garściami.
Co czerpię?
🍀 Spokój.
Przełączenie umysłu na odbiór bodźców płynących z natury daje mi wyciszenie. Odpoczywam od gwaru codzienności, hałasu miasta i pośpiechu.
🍀 Energię.
Natura nieustannie zachwyca mnie swoimi możliwościami. Tym, że odradza koszoną regularnie trawę. Tym, że potrafi rozsadzić korzeniami wylany przez człowieka beton.
🍀 Nadzieję.
To jest niesamowite, jak po zimie wszystko się odradza. Jak martwe zdawałoby się gałęzie wypuszczają pąki. Jak maleńkie zaschnięte ziarenko potrafi przerodzić się w potężne drzewo.
🍀 Akceptację.
Wszystko w przyrodzie ma swój rytm i fazy. Ale czasem cykl życia jest zaburzany nagłą wichurą, atakiem pasożytów, pożarem czy mrozem. Roślina czy zwierzę nie ma wpływu na pewne wydarzenia. Tak jak my w znacznym stopniu nie mamy wpływu na pojawienie się naszej choroby. W życiu są różne etapy. Ale fantastyczne może być zarówno kiełkowanie, pełen rozkwit, spadające liście jak i dym z ogniska z obumarłych gałęzi.
➡️ Wsłuchajcie się czasem w naturę. Jest inspirująca i kolorowa.
🎋🌸🍒🌾🐄🥦🐖🍅🌳🍁🐚🌻
Dajcie znać pod postem, co Wam daje kontakt z przyrodą i czy kontakt z naturą jest dla Was ważny: