CZARNA CZCIONKA 🔠

Przez te wszystkie lata leczenia onkologicznego sporo się nauczyłam. 👩‍🎓Wyedukowałam się medycznie i praktycznie. Oswoiłam trochę z emocjami (co nie oznacza, że stały się łatwiejsze). Znam trochę korytarzy szpitalnych i nazwisk specjalistów.
 
Czy to znaczy, że pozjadałam wszystkie rozumy? 🤯 Nic mnie nie zaskakuje? 😲 Jestem ekspertem? 👩‍💼
 
Absolutnie nie. 😂🙅‍♀️

 
Nie dość, że ciągle jestem zaskakiwana jakimiś nowościami, to jeszcze sama bywam niereformowalna i niezmiennie od lat popełniam te same błędy jako pacjentka. 🙊
 
💭 Dawno temu wymyśliłam sobie, że skoro każda wizyta u onkologa czy w szpitalu w 90% składa się z czekania w kolejce, to nie będę marnować tego czasu i będę czytać książki. 📚
Założenie super. 👌
 
Tylko, że ja za diabła nie umiem czytać książek w placówkach medycznych. 🤷‍♀️
 
Wartkie akcje, mądre myśli, błyskotliwe sformułowania, praktyczne porady i ciekawe historie – wszystkie od lat pozostają tam dla mnie zwykłą czarną czcionką.
Wodzę po niej wzrokiem zupełnie tak samo jak w innych okolicznościach przyrody. Rozumiem nawet, że pojedyncze litery składają się w jakieś wyrazy i zdania. Tyle, że kompletnie nie potrafię się skupić i umyka mi ich sens…
 
Czarna czcionka pozostaje czarną czcionką i nijak nie chce się przeobrazić w żadną opowieść. 👎
 
Próbowałam w lekturami różnego typu – od dzieł filozoficznych po niewyszukane romansidła. Nic. Zero. 🤷‍♀️
 
I uparcie od lat dźwigam ze sobą kolejne tomiska. 📕📒📔📘📙
Przy ostatnim pobycie w szpitalu przeczytałam pół. Nie wiem, o czym. 🤭 Podobno niezłe…
 
Za każdą taką nieudana próbą obiecuję sobie, że to był ostatni raz. I za chwilę znów taszczę coś w torbie. 🤦‍♀️
 
Może powinnam po prostu zmienić kategorię takiego postępowania z kulturalnej 🤓 na kulturystyczną 🏋️‍♀️?
 
🤔

A Wy potraficie czytać w poczekalni do lekarza lub na sali szpitalnej?

Jestem bardzo ciekawa, czy tylko ja mam z tym problem! Dajcie znać pod postem: