Jestem introwertyczką.
Jestem nieśmiała.
Jestem osobą, która spuszcza wzrok i stara się być niewidzialna.
Kiedy z kimś rozmawiam, to uciekam spojrzeniem, często mówię za cicho.
Kiedy lekarz powiedział mi, że choruję na nowotwór złośliwy – było inaczej. 🙅♀️
Podniosłam głowę i rozpaczliwie wpatrywałam się w jego niebieskie oczy, próbując z nich coś wyczytać. 🧐
Czekałam na sygnał, na nadzieję, na dobrą wiadomość. 💚
Nie doczekałam się… Zamiast stwierdzenia, że rokowania są świetne, usłyszałam, że jest źle. 🙁
👉 A potem padło pytanie o to, czy mam dzieci.
I to pytanie padło w momencie, gdy czekałam na otuchę. Przepełniona strachem odczytałam je jako troskę, współczucie i sugestię, że pora się z tymi dziećmi pożegnać. 👩👦👦
Teraz wiem, że było ono uzasadnione względami medycznymi i było pytaniem wspaniałego specjalisty, a nie zmartwionego przyjaciela. 👨⚕️
Komunikacja z lekarzem to dla chorego nie tylko słowa, ale też gesty, 🤏 grymas twarzy, 🤨 mruknięcie 😠 czy zawieszenie głosu. 🤫 Często przypisujemy im niewłaściwe znaczenie, nadinterpretujemy, martwimy się tym, co nie ma znaczenia.
Od czasu, gdy wpatrywałam się w te niebieskie oczy, a moje szkliły się coraz bardziej, 🥺 minęło dużo czasu. Miewam się dobrze i towarzyszę moim dzieciom w kolejnych etapach rozwoju, wbrew temu, co wtedy sobie pomyślałam… 💚💚💚
Zdarzyło się Wam źle odczytać sygnały od lekarza? Dorobiliście sobie jakąś nieprawdziwą teorię? Dajcie znać pod postem:
https://www.facebook.com/104684551603772/posts/192244252847801/