Chorowanie, pewnie nie tylko na raka, wiąże się z samotnością. O jej różnych aspektach będę na pewno jeszcze pisać, dzisiaj chciałabym napisać o samotności za białymi drzwiami rozmaitych gabinetów lekarskich.
Nawet jeśli masz wokół siebie kochające, wspierające osoby, to wiele momentów leczenia musisz przechodzić sam/-a. Zwłaszcza w tych trudnych pandemicznych czasach, gdzie obecność osób towarzyszących w szpitalu jest ograniczona prawie do zera. Ale nawet jeśli przyszło Ci się leczyć w czasach, kiedy można było zasiąść w poczekalni ściskając za rękę ukochanego, to i tak były miejsca, gdzie byłeś/-aś całkowicie sam.
To są drzwi, na których widnieją tabliczki „chemioterapia”, „radioterapia”, „gabinet zabiegowy”, „blok operacyjny”, „PET”, „tomograf” i gabinety z tysiącem innych badań.
Zamykasz za sobą te drzwi i dalej walczysz samotnie.
💪 💪 💪
Nawet jeśli po drugiej stronie tych drzwi siedzi ktoś, kto Cię wspiera i czeka jak np. „skończysz drugą chemię”, to nie wie, co się z Tobą dzieje w ciągu tych paru godzin, gdy znikasz.
NIE WIE O TYM, ŻE:
…musisz samotnie wykłócić się o kolejkę, w której zawsze ktoś namiesza,
…posłuchać swojego burczenia w brzuchu, kiedy musisz być na czczo,
…trzeba wejść na wagę,
…dostać burę od tej pani, co zawsze krzyczy,
…usiąść na tym niewygodnym krześle przy oknie, z którego tak ciągle wieje, a ty z nerwów i bez tego się trzęsiesz,
…ucieszyć się, że dziś krew pobiera pan Janusz, bo on taki delikatny zawsze,
…podwinąć rękaw i podać rękę,
…wysłuchać biadolenia, jakie to kiepskie żyły,
…znieść dzielnie kolejne wkłucia i pęknięte naczynka,
…zjeść wreszcie to upragnione śniadanie, z płaszczem na kolanach i świadomością, że za parę godzin już stracisz zainteresowanie tym tematem,
…iść do łazienki, w której zawsze czuć zapach choroby,
…czekać w napięciu na wyniki i wyrok lekarza, czy można podać chemię,
…zasiąść na wyczekanym krześle, które ma zepsutą regulację i ciągle będziesz w niego zjeżdżać,
…patrzeć, jak pani na fotelu obok traci przytomność i jak lekarze biegają wokół niej próbując ratować,
…posłuchać rozmów o pracy, obiedzie, zakupach i zwykłych sprawach, którymi inni próbują zagłuszyć lęk, ból i gniew,
…patrzeć, jak płyn kapie kropla po kropli i jak ci marznie od niego ręka,
…walczyć ze snem, który nagle cię pochłania,
…i z telefonem, który się rozładowuje i boisz się, że nie dasz rady zadzwonić po taksówkę, jak stąd wyjdziesz,
…nie odebrać telefonu od syna i martwić się, że czegoś potrzebuje, a Ciebie nie ma,
…żegnać wzrokiem zazdrośnie te osoby, którym kroplówki kończą się wcześniej niż Twoje,
…prosić, czy możesz iść z kroplówką do toalety i tarabanić się z nią przez zbyt ciasne drzwi,
…obserwować miejsce wkłucia i wołać głośno wbrew swej skrytej naturze, gdy nagle zaczyna piec i nabrzmiewać,
…siedem razy przypomnieć, że jeszcze potrzebujesz ten zastrzyk, co czeka w lodówce,
…podpisać dokumenty, gdy nie masz siły trzymać długopisu,
…zakręcać blokady w kolejnych kończących się kroplówkach,
…czekać na odłączenie,
…mocno uciskać miejsce po wkłuciu, jednocześnie trzymając pod pachą dokumentację, płaszcz i torebkę,
…usiłować nie drapać miejsca po plastrze, który znów odparzył i uczulił,
…powiedzieć „do widzenia” pielęgniarkom i pani, która już myje podłogę, bo nikt już nie został na sali…
Czy już możesz paść w ramiona ukochanej osoby? Jeśli tak, to cudownie. Ale jest pandemia, więc pewnie nie… Zatem jeszcze:
…biec po wypis, bo przecież już tak późno, że zaraz tam zamkną i nie dostaniesz,
…dzwonić po taksówkę i dowiedzieć się, że będzie dopiero za godzinę,
…wykupić leki w szpitalnej aptece,
…rozmawiać z taksówkarzem o podatkach i leasingu samochodów,
…spotkać sąsiadkę i wymienić dwa zdania o nowej nauczycielce w szkole waszych dzieci,
…wdrapać się po schodach, które nagle bardzo urosły,
…zedrzeć z siebie wszystkie ubrania i prysznicem spłukać ze skóry cały szpital,
…założyć piżamę…
Jestem kochani. Druga chemia już za mną. Muszę odpocząć.
Po co ta cała litania, którą pewnie w podobnej formie znacie z autopsji? Nawet nie wiecie, jaka to jest ulga wypowiedzieć to wszystko. To jak wpuścić kogoś za te białe drzwi. Zaprosić do tej części życia, którą przyszło przeżywać, a dla innych wydaje się niedostępna.
Jeśli opiekujesz się bliską osobą, która walczy za tymi białymi drzwiami, to nie poprzestawaj proszę na tym, że „ma dzisiaj drugą chemię”. Zapytaj, jaki kolor mają fotele, koło kogo leżała i jak ma na imię pielęgniarka. Ja wiem, że to nie jest fascynująca opowieść, ale uwierz, że jest równie ważna jak Twoja o tym, że w pracy dziś zabrakło kawy, albo klient spóźnił się pół godziny na spotkanie.
Jeśli to Ty chorujesz, to nie bój się uchylić tych drzwi przed kimś bliskim. To przynosi ukojenie.
Jeśli nie wiesz, kogo wpuścić za te drzwi, to uchyl je proszę przede mną.
Jakie dziś miałeś/-aś badanie? Jak smakował ten płyn z kontrastem? Czy trzeba było zajmować kolejkę, czy były numerki? Jak wyglądał gabinet?
Jestem. Słucham.
💟 💟 💟
Czekam na Twoje opowieści zza białych drzwi. Zajrzyj, napisz:
https://www.facebook.com/104684551603772/posts/110928707646023/