SZLAK CZERWONY, NIEBIESKI, CZARNY 🟥🟦⬛️

Dziś jeszcze parę słów o szczęśliwym zakończeniu leczenia onkologicznego, jakim jest wejście w okres remisji:

Nie wszystkim pacjentom onkologicznym jest dane usłyszeć od lekarza „Na tym kończymy leczenie, jest już pan/pani zdrowy/-a.” To zdanie, o którym marzy chyba każdy, kto usłyszał diagnozę choroby nowotworowej. 🤩 Kiedy leczenie kończy się sukcesem i pada ta magiczna formułka, to…

No właśnie…

Osobom, które nigdy tego nie doświadczyły, wydawać by się mogło, że jedyne, co powinno nastąpić w tym momencie, to fala euforii. 🥳😍 Rzeczywiście – trudno zaprzeczyć, że to bardzo radosny moment, ale wbrew pozorom, nie kończy on onkologicznej podróży. 🧏‍♀️

Leczenie onkologiczne kojarzy mi się z wejściem na szczyt góry. ⛰ Czasami idzie się na nią najbardziej typowym szlakiem oznaczonym na czerwono 🟥, inny razem tym, który zajmie więcej czasu – niebieskim 🟦, być może trzeba będzie podejść odcinek oznaczony na czarno ⬛️. Tak czy siak – wiadomo, że nie będzie to łatwe. 🤷‍♀️

Trzeba przygotować wygodne buty, wodę w plecaku i liczyć się z tym, że pot będzie lał się po tyłku.

Mimo świadomości wszelakich trudności, zdecydujemy się iść do góry.

Na drzewach będziemy wypatrywać oznaczeń, zrobimy sobie postój na odpoczynek, może spotkamy na szlaku życzliwą duszę, która powie, że świetnie sobie radzimy 💪 i że szczyt już blisko. A gdy na niego dotrzemy, zjemy coś dobrego w schronisku 🍲, zagapimy się na świat z góry, poczujemy dumę i wzruszenie 🥹. Spotkamy się ze zrozumieniem naszego zmęczenia i pęcherzy na piętach.

Tylko, że na tym szczycie nie możemy zostać.
Z tej góry jeszcze trzeba zejść.
Tylko dokąd? 🧐

O ile droga w tamtą stronę miała jasny cel, tak teraz wypadałoby wrócić na szeroko pojętą nizinę. Nie wiadomo dokładnie gdzie. 🤔 Bez wsparcia po drodze i euforii na końcu szlaku. To tak samo trudna droga. A może nawet trudniejsza – bo ze zmęczonymi nogami, kończącymi się zapasami wody, czasem w pośpiechu, by zdążyć przed zmrokiem.

👉 Powrót do zwykłej codzienności po leczeniu onkologicznym nie jest prosty.

🤷‍♀️ Nie jest precyzyjnie określone, dokąd chcemy wrócić ani którą iść trasą. Nie zawsze będzie możliwe dojście do tego miejsca, z którego ruszyliśmy. A może wcale nie będzie chcieli trafić w to samo miejsce, spróbujemy poszukać nowego.
🤷‍♀️ Nikt nam po drodze nie przybije piątki, że tak świetnie nam idzie.
🤷‍♀️ Zmęczenie będzie się tylko nawarstwiać, adrenalina opadać, a poczucie bycia niezrozumianym i frustracja – narastać.
🤷‍♀️ Kiedy dotrzemy do naszego miasteczka u podnóży wielkiej góry, zobaczymy, że inni ludzie chodzą tam dziarskim krokiem, są mniej zakurzeni i bardziej uśmiechnięci niż my.

Wszystkim Wam, którzy pokonują tę drogę powrotną, chciałam powiedzieć, że jestem z Was dumna. 🥹🥰

Razem z Wami będę leczyć pęcherze na nogach. 🦶
Umyję twarz chłodną wodą. 🚿
I pójdę wcześniej spać. 🛌

To jest gigantyczna praca – macie prawo czuć się zmęczeni, odpocznijcie.

Może Wam się wydawać, że świat do jakiego wracacie jest jakiś inny. Ale to raczej Wy jesteście inni – silniejsi, choć chwilowo wyczerpani.

Jutro wytrzepiecie kamyki z butów, dziś po prostu odetchnijcie głęboko.

Dobra robota! ❤️


Dajcie znać w komentarzach pod dzisiejszym postem na blogu na FB, jak sobie radzicie z drogą powrotną.