Zawsze byłam śpiochem. Lubiłam spać i potrzebowałam dużo snu. Gdy mogłam, to spałam tak długo, aż mnie ból pleców nie budził. Gdy nie mogłam, ziewałam całymi dniami, niebezpiecznie lawirując na granicy zwichnięcia szczęki.
Aż po drugiej diagnozie onkologicznej coś się zmieniło.