Myśli potrafią być nachalne. Męczą, kłębią się w głowie, nie dają odpocząć. 
Póki są to pozytywne myśli, to ok, ale sami wiecie, jak jest – lubią wirować wobec złych scenariuszy, strachów i niepewności. 
A im bardziej staramy się je odgonić, tym zbiera się ich więcej.
Tworzą kłębowisko, z którego ciężko się wyrwać. 
Znam to bardzo dobrze. 
Wiem, że żadne wewnętrzne tłumaczenia nie pozwalają mi „oczyścić głowy”. Bo moja głowa nie lubi pustki! Niezależnie od stopnia inteligencji, ciągle się w niej coś kołacze – mniej lub bardziej mądrego. 
Dlatego, kiedy chcę pozbyć się natrętnych złych myśli, to wiem, że nie wystarczy mózgowi ich zabrać. Trzeba dać mu coś w zamian.
Musi mieć zajęcie, żeby mógł się przestawić na inny sposób myślenia.
Dlatego często, gdy idę na spacer, który ma mnie wyciszyć, to idę z jakimś zadaniem. 
Ostatnio wybrałam się do parku w poszukiwaniu białego. Znalazłam w wielu miejscach, choć na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że otacza mnie wyłącznie zieleń.
A przy okazji znalazłam spokój. 
Spróbujcie, może i u Was sprawdzi się ta metoda. 
Dajcie znać pod postem, jakie macie sposoby na „wyczyszczenie” głowy:
