Zakup srebrnych butów uważam za przełomowy moment w moim leczeniu.
Kiedy zachorowałam drugi raz, nie mogłam uwierzyć, że może być dobre zakończenie tej historii.
Owszem, podjęłam leczenie, wspierałam rodzinę i przyjaciół dobrym słowem, ale gdzieś w głębi serca czułam, że tym razem się nie uda.
Koleżanki biegały po wyprzedażach kupując nowe ciuchy, a ja nie byłam w stanie się przemóc, żeby kupić nowe skarpetki, bo przecież JUŻ SIĘ NIE OPŁACA.
Potem dowiedziałam się, że faza „nie idę do sklepu, bo przecież zaraz umrę” jest bardzo typowa. To, co sama sobie powtarzałam w głowie, usłyszałam od innych chorych.
Potem kupiłam srebrne buty i zaczęłam wierzyć, że jeszcze warto w siebie zainwestować.
Jeśli bliska Ci osoba nie może wyjść z fazy „nie opłaca się”, kup jej proszę srebrne buty , kapelusz z piórkiem , szalik w groszki , pierścionek z migoczącym oczkiem , kalendarz na kolejny rok . Dasz jej nie tylko ten przedmiot, ale przede wszystkim nadzieję na przyszłość.
A co jeśli Ty sam/-a nie możesz się przemóc i tylko zastanawiasz się, co z posiadanych już strojów nada się do trumny? Kup sobie proszę NA SIŁĘ kurtkę na przyszły sezon albo sukienkę na ślub brata w przyszłym roku.
I jeśli nie masz siły walczyć dla siebie, to walcz dla tej kurtki czy sukienki. Niech się nie zmarnują!
A Wy macie jakieś swoje „srebrne buty”?
Piszcie śmiało po postem:
https://www.facebook.com/104684551603772/posts/107809414624619/