Zaczęły małymi krokami – od umiejętności życia przez dłuższy czas z przypadkowymi osobami w hotelu przyszpitalnym, potem oswoiły z salą na oddziale pełnym pacjentów i osób je odwiedzających (tak, z tymi osobami odwiedzającymi, to było dawno temu…) i z poczekalniami z tłumem chorych.
Potem zaczęłam interesować się internetowymi grupami zrzeszającymi pacjentów – niektóre z nich pokazały mi, jaką drogą nie chcę iść, inne – dały niesamowite pokłady wsparcia oraz wiedzy merytorycznej.
Wkrótce potem odkryłam, że świetnie odnajduję się w warsztatach prowadzonych on-line.
Obecnie również biorę udział w dwóch grupach wsparcia, które dają mi siłę, prostują myśli, które skręciły na złą drogę, podpowiadają pomysły, jak znaleźć właściwą dla mnie trasę.
Grupa potrafi też dać niesłychaną moc sprawczą – tu przypomnę historię, jak wszyscy razem walczyliśmy o przywrócenie refundacji leków. Sama nie zrobiłabym nic – dzięki Wam mój post osiągnął grubo ponad pół miliona osób zasięgu. To już nie są przelewki, to jest moc.
Moc jest w Was – moich Czytelnikach. Owszem – ja sama staram się widzieć jak najwięcej kolorów, ale to Wy dajecie mi całą paletę!
Dzisiaj chciałam Wam podziękować również za coraz liczniejsze dołączenia do grupy Kolorowe raki.
Mam nadzieję, że znajdujecie w niej przydatne dla siebie informacje. Dziękuję również za wszystkie sugestie, co powinnam tam udostępnić – jesteście wspaniali.
O Waszych refleksjach odnośnie wsparcia rozmaitych grup, chętnie przeczytam w komentarzach pod postem: