Ostatnio, kiedy wracałam ze sklepu, byłam świadkiem takiej scenki:
Spotkały się dwie panie 👱♀️👵 – jak domniemam znajome z sąsiedztwa. Jedna zawołała „Dzień dobry! Jak się pani miewa?”. Druga odpowiedziała „Dzień dobry. Bardzo się pochorowałam i przez to nic mnie nie cieszy.”
Powiem szczerze, że stanęłam jak wryta. 😲 Zachwyciła mnie ta rozmowa. 🤩 Oczywiście nie z tego względu, że jedna z pań miała kłopoty, tylko dlatego, że tak prosto i klarownie powiedziała, co czuje i dlaczego. 💁♀️
Jej komunikat był przejrzysty niczym woda w strumieniu. Zawierał wszystko – przyczynę, opis uczuć i otwarcie na pomoc. 👏
Nie przysłuchiwałam się dalej, ale jestem przekonana, że pani mówiąc w ten sposób otrzymała to, czego w danej chwili potrzebowała – odrobinę uwagi, troski, rozmowy. 🤗
Może umówiła się z tą drugą na kawę. ☕️
Może dostała podpowiedź, jak radzić sobie w tym problemie zdrowotnym, którą ją dotknął. 💊
Może dostała namiar na świetnego lekarza. 👨⚕️
A może rozmowa zeszła na inne tematy, które pozwoliły jej zapomnieć choć na chwilę o dolegliwościach. 👯♀️
Przyznam, że ja nie mam takiej lekkości opisywania własnych emocji. 🤷♀️ Nie dlatego, że nie umiem ich rozpoznać, czy nazwać.
Po prostu cały proces onkologiczny jest dla mnie niesłychanie skomplikowany emocjonalnie. 🤯
Przeplata się strach z zachwytem, złość z nadzieją, smutek z radością.
W mojej głowie te uczucia i tysiąc innych potrafią mieszać się w ciągu jednej chwili. Często trudno mi samej określić, czy czuję się szczęśliwa, czy bezgranicznie smutna. 🙆♀️
Myślę, że wielu z Was wie, o czym mówię…
I sądzę, że od czasu do czasu taki mętlik w głowie to nic złego. Czasem trzeba pozwolić się przelać tej lawinie emocji, po to, by za chwilę poczuć spokój. 🧘♀️
Tego spokoju serdecznie Wam dziś życzę! 🤗
Dajcie znać pod postem, czy łatwo Wam określić własne uczucia, czy czasem też macie taki mętlik jak ja:
https://www.facebook.com/104684551603772/posts/213806864024873/