BARWY WOJENNE ⚔️

Polacy chyba mają tendencje do militaryzacji języka. 🙄 Kiedy cały świat obchodził „World Cancer Day”, my mieliśmy w piątek „Światowy Dzień WALKI z Rakiem”. 🙄
 
Zauważyłam, że osoby, które osobiście z nowotworami nie mają nic wspólnego, nie widzą w tym określeniu niczego złego. Natomiast ci, którzy sami zachorowali, dość powszechnie buntują się przeciwko słowu „walka” w tym kontekście. 🙅‍♀️
 
Do buntu przyłączam się i ja. 🙋‍♀️

 
Wiecie, sama co jakiś czas miałam potrzebę przyjęcia postawy wojownika w konfrontacji z chorobą. Nie raz mówiłam o „wygranej bitwie” czy „bliznach po walce”. I pewnie nie ja jedna. Ale…
 
No właśnie… Ale… Równie często potrzebowałam zwyczajnie odpocząć, czasem się posmucić, czasem pozłościć, czasami poddać się biernie leczeniu. Cyklicznie traciłam wiarę w jego skuteczność, by potem ją odzyskiwać. Nie raz i nie dwa nie byłam żadnym mężnym rycerzem, tylko małą przerażoną dziewczynką. 🥺
 
👉 Bo w całym procesie leczenia, a i po nim, pacjent ma prawo do różnych postaw, nastrojów i uczuć. Jednego dnia toczy pojedynek, by inny dzień przeleżeć ze wzrokiem wbitym tępo w sufit.
 
Uważam, że narzucenie mu odgórnego hasła „czeka cię walka” może być zbyt przytłaczające.
 
Nie każdy po usłyszeniu diagnozy choroby onkologicznej czuje się na siłach by „podjąć jakąkolwiek rękawicę”. Często nie czuje się na siłach, by choćby się rozpłakać. 🤷‍♀️
 
Proszę Was, jeśli ktoś z bliskich Wam osób usłyszał lub kiedyś usłyszy diagnozę raka, nie traktujcie go z automatu jak żołnierza. Niech pozostanie zwykłym człowiekiem, ze wszystkimi swoimi słabymi i mocnymi stronami. Niech nie staje do walki, tylko niech podejmie LECZENIE.
 
A być może któregoś dnia, sam, bez żadnej presji, powie Wam z uśmiechem „wygrałem tę wojnę”. 💪

A jak jest u Was? Toczycie WALKĘ czy się LECZYCIE?