Pacjent onkologiczny często jest stawiany przez lekarzy przed wyborem metody leczenia. Sądzę, że to jeden z najbardziej obciążających psychicznie aspektów chorowania.
Usuwamy ciążę i leczymy szybko i skutecznie, czy ryzykujemy niestandardowe leczenie z równoległym prowadzeniem ciąży?
Człowiek, który dotychczas był nauczycielem / księgową / murarzem / architektem / kucharką / rolnikiem / krawcową / dyrektorem banku – nagle jest wzywany na najtrudniejszy egzamin z przedmiotu, o którym nie ma bladego pojęcia.
Jak dostać czerwoną odznakę „WZOROWEGO UCZNIA”?
Albo przejść przyspieszony kurs medycyny.
Przy pierwszym zachorowaniu wybrałam pierwszą, przy drugim – drugą. I chyba oba te wybory były dobre.
Za pierwszym razem trafiłam na wspaniałą Panią Doktor, która zdjęła mi z ramion dużo ciężaru, związanego z wyborami.
Za drugim na cudowną Grupę Pacjencką, która pokierowała mnie do właściwych źródeł wiedzy. Przeszłam przyspieszony kurs onkologiczno-rehabilitacyjno-dietetyczno-psychologiczny i przynajmniej część decyzji podjęłam świadomie. Czy były dobre? Czas pokaże. Ale dały mi poczucie sprawczości, decyzyjności i choć częściowej odpowiedzialności za swój los.
Życzę Wam, abyście z dumą mogli odebrać swoje czerwone odznaki, niezależnie od tego, jaką wybierzecie taktykę przed wejściem na salę egzaminacyjną.
Dajcie znać, jak sobie radzicie z podejmowaniem trudnych decyzji w trakcie leczenia. Czekam na Wasze komentarze pod postem: https://www.facebook.com/koloroweraki/posts/354741106667580 .