Ale ważna jest zawsze.
Jedni z nas będą rozpaczliwie walczyć o zachowanie wagi, która leci na łeb na szyję w dół, inni z nadmiarem kilogramów po sterydach czy hormonoterapii. Komuś nie będzie wolno jeść owoców, dla kogoś to będzie podstawowe źródło witamin.
Należałoby zacząć od tego, jak dieta jest ważna PRZED zachorowaniem, ale zakładam, że ci, którzy tu trafili są już po diagnozie i wstecznie nic nie zmienią w swym sposobie żywienia. Wstecznie nie, ale mogą już OD DZIŚ.
Niestety zagadnienie diety jest najczęściej pomijane przez lekarzy. Brakuje na to czasu i pewnie funduszy…
Ja tylko raz przed rozpoczęciem chemioterapii dostałam kartkę z ogólnymi wytycznymi i potem nikt nie kontrolował tego co i ile jem.
Na szczęście sama wiedziałam, że muszę to kontrolować…
W przypadku leczenia mojego nowotworu waga leci w górę z tygodnia na tydzień, a jednocześnie każdy nadmiarowy kilogram znacznie podnosi ryzyko nawrotu czy przerzutów. I o ile wiem, że część naszych przygód zdrowotnych przypada nam losowo, o tyle, jeśli mam na coś wpływ, to zrobię wszystko, by działać i ryzyko ograniczać.
Postanowienie to jedno, a realizacja to drugie… I powiem szczerze, że sama z realizacją sobie nie poradziłam. Mimo całej wiedzy teoretycznej, dobrych chęci i sporej dawki ruchu, schudnąć nie byłam w stanie.
Wtedy udałam się do dietetyczki i teraz wiem, że to były najlepiej zainwestowane pieniądze. Paradoksalnie zaczęłam chudnąć dopiero, gdy zaczęłam dużo jeść. W miejsce małych porcji jedzenia, głodu i wiecznych wyrzutów sumienia pojawiły się pełne kolorowe talerze.
Kilogramy znikały w zdrowym tempie, a w zamian pojawiały się dobre wyniki badań, siła i energia.
Zapytacie, ile ta moja dieta musi trwać?
Jak to ile?!
To jest mój nowy styl życia, którego nie zamierzam zmieniać już nigdy! Sprawia mi przyjemność i daje satysfakcję.
Bo nie chodzi tylko o zrzucenie kilogramów, ale przede wszystkich o odżywianie ciała, działanie przeciwzapalne, dostarczanie w szczególności tych składników, na których niedobory jestem skazana w wyniku zażywanych leków i eliminację tych produktów, których nie powinnam jeść.
Wiem, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na regularne wizyty dietetyka, bo są oni dostępni zazwyczaj tylko prywatnie.
Mam kilka pomysłów na poradzenie sobie w tej sytuacji:
bezpłatne webinary z onkodietetykami dostępne w internecie (często z możliwością zadawania pytań),
literatura naukowa (wiele można znaleźć w bibliotekach),
grupy wsparcia (te dla pacjentów onkologicznych),
darmowe dostępy do konsultacji dietetyczno-psychologicznych organizowanych przez PSO – Polskie Stowarzyszenie Onkodietetyki (link na końcu wpisu)
bezpłatne porady telefoniczne onkodietetyka prowadzone przez Fundację Onkologiczną Nadzieja (link na końcu wpisu)
…i… chciałabym tu dopisać możliwość skorzystania z porad dietetyków w szpitalach onkologicznych, ale niestety w moim szpitalu o taką ciężko… Ale może w Waszych jest inaczej? Napiszcie koniecznie!
I dajcie znać, co dziś dobrego jecie – inspirujmy się wzajemnie!
LINKI DO BEZPŁATNYCH KONSULTACJI:
https://oncoria.com/pl/home/60-pso-voucher-na-bezplatna-wizyte-z-onkodietetykiem-i-psychologiem-w-centrum-onkodietetyki.html?fbclid=IwAR0V2FdjaKDzQbdIN2SmTPPkjPRcWWEWQCCfuZLjMp1lNk6zYVcI_Cf88R8
https://www.facebook.com/FONadzieja/posts/1344185462582982
Napiszcie proszę pod moim postem, jak radzicie sobie z dietą: