Niektórzy mówią, że życie to podróż. Może i tak. Dla mnie leczenie onkologiczne to nieustająca podróż i to nie w sensie filozoficznym, a tym dosłownym.
Kiedy leczyłam się za pierwszym razem, to każda wizyta lekarska wiązała się z około 5-godzinną wycieczką w jedną stronę. Za drugim razem do lekarza jeździłam zdecydowanie bliżej, ale za to znacznie częściej.
Zatem dziś kilka słów o transporcie.
Bardzo lubię moje małe autko, które nazywam pieszczotliwie żuczkiem. Daje mi poczucie niezależności, wygody, pozwala śpiewać bardzo głośno i bardzo brzydko za kierownicą, wozić sto tysięcy niezbędnych klamotów, parkować w najciaśniejszej dziurze i zawracać prawie w miejscu.
Dlatego odruchowo, gdy miałam jechać do szpitala w rozmaitych sprawach medycznych, wsiadałam za kółko i jechałam. I czasem to miało wiele sensu. Na pewno więcej niż pchanie się z zerową odpornością komunikacją miejską w czasach pandemii.
Ale bywało i tak, że się przeliczyłam. Jechałam z nastawieniem, że „jak dam radę w jedną stronę, to i w drugą też się uda”, ale życie weryfikowało moje bojowe nastawienie i odpowiadało „nie kochanieńka, ty dziś na kierowcę już się nie nadajesz”. I wtedy musiałam awaryjnie organizować podróż powrotną z czyjąś pomocą, a mój biedny żuczek spędzał samotne noce na parkingu szpitalnym do czasu aż udało się wykonać akcję sprowadzenia go do domu…
Powiem Wam, że akcja organizowania dwóch kierowców, którzy mogą pojechać i przywieźć mój samochód pod dom, bywała bardziej kłopotliwa a pewnie i bardziej kosztowna, niż gdybym od razu pokornie nastawiła się na podróż w dwie strony taksówką.
Owszem, z czasem zmądrzałam… Ale co się mój biedny czerwony żuczek napłakał i nakurzył na obcych parkingach, to jego…
Dlatego mój apel do Was: zastanówcie się dobrze, jak zorganizować sobie transport do lekarza czy szpitala! Proście o pomoc, na pewno znajdzie się ktoś, dla kogo nie będzie żadnym problemem Was podrzucić w jedną czy drugą stronę.
Można również skorzystać z taksówek czy prywatnych firm oferujących usługi transportowe.
Ale są też znacznie korzystniejsze finansowo opcje. Sprawdźcie, czy nie możecie skorzystać z którejś z nich:
Bezpłatny lub częściowo refundowany transport sanitarny NFZ – zlecenie na taki transport może wystawić lekarz, jeśli sytuacja tego wymaga (po szczegółowe informacje odsyłam Was do Ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu lecznictwa szpitalnego).
Darmowy transport pacjentów onkologicznych w czasie pandemii ONKOTAXI.
Bezpłatne przewozy do konkretnych placówek medycznych na podstawie umów z niektórymi firmami/fundacjami (np. Fundacja Ermed w czasie pandemii przewozi pacjentów bezpłatnie karetkami do Dolnośląskiego Centrum Onkologicznego).
Spędzicie sporo czasu w podróży. Zadbajcie o swój komfort. Niech transport nie spędza Wam snu z powiek. Pomyślcie o tym zawczasu.
Jeśli ktoś z Waszych bliskich potrzebuje przewiezienia, to niech wie, że może na Was liczyć. Umówcie się bardzo konkretnie. Fakt, że ktoś czeka pod telefonem z kluczykami w ręku daje poczucie bezpieczeństwa. Pozwólcie to właśnie poczuć.
Dajcie znać pod postem, jak sobie radzicie z transportem w trakcie leczenia: