Październik jest miesiącem świadomości raka piersi.
Wiecie to już z pewnością, bo od piątku nie sposób się było choć nie otrzeć o jakąś informację na ten temat.
Apele o samobadanie, akcje promujące mammografię i usg piersi, różowe wstążeczki, wywiady z pacjentkami, audycje i reportaże.
Oszaleć można, co? Albo zwyczajnie się znudzić tymi komunikatami. Bo ileż można? W pewnym momencie przestaje się tego słuchać, prawda?
I spoko, możecie nie słuchać.
POD WARUNKIEM.
Pod warunkiem, że co miesiąc badacie swoje piersi i regularnie (zależnie od wieku, stanu zdrowia, obciążeń genetycznych, budowy piersi, itd.) robicie usg lub mammografię
Natomiast, jeśli niekoniecznie tak to wszystko wychodzi, jak powinno, to niestety musicie przeczytać dalej moje ględzenie na ten temat. Co więcej, do końca października wpisy na tym blogu będą tematycznie związane z rakiem piersi.
Tak, tak, przez cały długi miesiąc! Aż Was tak zamęczę, że w końcu dla świętego spokoju umówicie się na badanie.
Zachorowałam na raka piersi w 2019r. Przeszłam przez chemioterapię, mastektomię, radioterapię, hormonoterapię i różne inne poboczne przyjemności. Część z tych rzeczy jeszcze się dzieje.
Kiedy stanęłam na nogi, zaczęłam odbierać nowy rodzaj telefonów, trochę weszłam w rolę ekspertki.
Absolutnie nie mam wiedzy żadnego z lekarzy, ale co nieco już wiem o rodzajach leczenia, podtypach raka, receptorach, badaniach klinicznych, lekarzach, możliwościach wsparcia i ogólnie ogarnięcia takiej sytuacji.
I kiedy ludzie z mojego otoczenia się w tym zorientowali, zaczęli do mnie dzwonić i pytać o rady, a ja na ile mogłam dzieliłam się (i z chęcią będę!) wiedzą.
Bo „coś tam mam…”, bo „moja mama…”, „moja babcia/ koleżanka/ ciocia/ sąsiadka/ kuzynka/ siostra/ córka/ przyjaciółka/ dziadek*…”.
Nagle okazało się, że wśród ludzi, którymi się otaczam, jest MNÓSTWO przypadków tego, że ktoś chorował na raka piersi, albo się leczy, albo właśnie rozpoczyna diagnostykę.
Jest to bowiem moi mili jeden z najczęściej występujących rodzajów nowotworów.
Nie oszczędza ani młodych, ani starych, ani tych w ciąży, ani tych po menopauzie.
Na kogo wypadnie, na tego bęc.
Nie jesteście poza tym tematem. Jesteście w samym centrum tej okrutnej wyliczanki.
I powiem tak – nasz wpływ na zachorowanie na nowotwór piersi jest znikomy, natomiast wpływ na wyjście z opresji obronną ręką – ogromny
Wykrycie raka piersi we wczesnym stadium nie tylko daje wielką szansę na pełne wyleczenie, ale również na kurację możliwie mało drastycznymi metodami.
Nie zawsze jest konieczna chemioterapia.
Nie zawsze trzeba poddać się radykalnej operacji.
Nie zawsze występuje konieczność radioterapii.
W dużej mierze zależy to od tego, jak szybko traficie do lekarza.
Mnie nie udało się uniknąć najpotężniejszych dział, które w tej chwili ma medycyna.
Niech Wam się uda! Wam, Waszym Mamom, Siostrom, Córkom, Babciom, Ciociom, Przyjaciółkom, Sąsiadkom i Mężom też!
Badajcie się proszę i nie lekceważcie żadnego z niepokojących objawów.
*Tak, tak, panowie też chorują na raka piersi!
Dajcie znać proszę, czy badacie się regularnie i co Wam pomaga utrzymywać dyscyplinę w tej sprawie. Piszcie pod postem: