Na pewno jeszcze wiele razy będę Was namawiać do tego, by skakać, latać i pływać. 🤸♂️🪂🏊♀️
Ale zanim się to wydarzy, to będzie o tym, jak tego wszystkiego nie robić.🙅♀️
Bo przychodzą w trakcie leczenia takie chwile i nie jest ich mało, że brak nam sił fizycznych na robienie czegokolwiek… 🤷♀️
Oddychanie wydaje się trudnym zadaniem, a od leżenia męczą się wszystkie mięśnie.
Wydawałoby się, że byłam przygotowana (zwłaszcza przy drugim zachorowaniu) na te momenty, ale kiedy przedłużały się o kolejne dni, dopadało mnie zniecierpliwienie, frustracja, a nawet wyrzuty sumienia. 😬
Proszę, nie popełniajcie tego błędu! 🙏
Nie ma żadnych limitów czasowych na „dojście do siebie”. Czasem będziecie potrzebowali tylko dwóch dni, a czasem skutki uboczne leczenia położą Was na miesiąc. 🛌
Jeśli nie ugotujecie wtedy obiadu, nie wstawicie prania i nie zmienicie nawet piżamy, to nie znaczy, że nic nie robicie.
Robicie!
Leczycie się!
Pozwólcie sobie zwolnić. Nie ma w tym nic złego. Śpijcie. Kolorowych snów! 💙💛❤️💚💜
(Wybaczcie, że dziś tak króciutko, ale ja też chwilowo zwolniłam i potrzebuję kołdry i okładów z kotów, które ze względu na moją gorączkę traktują mnie jak podgrzewaną podłogę i nie złażą ze mnie wcale.)
Jak odpoczywacie, to nie piszcie nic. A jeśli już macie to za sobą, to napiszcie pod moim postem, co ładnego Wam się śniło:
https://www.facebook.com/104684551603772/posts/120941136644780/