ŻÓŁTE FOTELE 🟨

Nikt nie wybiera placówki, w której się będzie leczył, ze względu na kolor ścian czy stan umeblowania.🙅Trafiamy do danego szpitala niczym zestrzeleni w locie 🏹 tam, gdzie akurat przelatywaliśmy – tam, gdzie był najszybszy termin lub tam, gdzie nas zawleczono za rękę.

Owszem, potem się zdarza, że zmieniamy placówkę, w której się leczymy. 🏢➡️🏥
Ja przy obu zachorowaniach zmieniałam. 👆 Nie dlatego, że stała mi się jakaś krzywda w tej pierwotnej, tylko dlatego, że na danym etapie była niewystarczająca dla mojego konkretnego przypadku. 🤷‍♀️
Powiem więcej – przy drugim nowotworze dobrowolnie przeniosłam się do tego szpitala, z którego przy pierwszym raku „uciekłam”. 🤭
Bo wszystko zależy od sytuacji…

Suma summarum przez te wszystkie lata, trochę szpitali pozwiedzałam. I powiem Wam, że bywa różnie… I nie mówię tu ani o lekarzach ani o sposobach leczenia, lecz o „warunkach lokalowych”.

Wydawać się może, że w czasie leczenia nie ma znaczenia, czy ściany są odrapane, czy świeżo odmalowane. 🎨 Czy krzesła mają urwane nogi czy są wyściełane atłasem, a podłokietniki błyszczą brokatem. 

Mnie też się tak wydawało. Póki nie przeżyłam zmiany.

Leczenie drugiego nowotworu zaczęłam w szpitalnych podziemiach, gdzie do lekarza szło się ciemnym labiryntem korytarzy, przed gabinetem migotały uszkodzone świetlówki, a pacjenci siedzieli na podłodze, wstając co chwilę, by ustąpić miejsca, gdy przejeżdżał wózek z brudną pościelą do pralni. 😱

I choć lekarze i pielęgniarki byli fantastyczni, to nadal przechodzą mnie ciarki, gdy myślę o tym miejscu.

A potem stał się cud.
Zakończono budowę nowego budynku szpitalnego ❗️ i nagle, gdy przyszłam na kolejną chemioterapię, poczułam, że rozwija się przede mną czerwony dywan, grają fanfary, a przy przejściu przez drzwi obsypują mnie konfetti. 🥳🎉

No dobra, może konfetti nie było, ale były wygodne żółte fotele, krzesła w poczekalni, pogodne obrazy na ścianach, piękne rzeźby w korytarzu, stolik z książkami oraz toalety z mydłem i ręcznikami.

I dopiero, gdy stanęłam w tym „luksusie” zrozumiałam, jakie to ważne. 🧐
Komfort leczenia powinien być rzeczą normalną, a niestety bywa przywilejem.

Mam nadzieję, że Wy wszyscy leczycie się w miejscach z godziwymi warunkami lokalowymi. Ale jeśli nie, to pamiętajcie, że nawet w ciemnych kazamatach leczenie może działać bardzo dobrze. 🤗 Ono wszędzie ma tę samą moc. 💪
Choć czasem przepalona żarówka może uczynić ten obraz mniej wyraźnym. 🙈


Opowiedzcie proszę, czy Wasze szpitale i przychodnie pozwalają się poczuć na tyle komfortowo, na ile w danej sytuacji to możliwe, czy raczej przypominają scenerię z filmu grozy? Zapraszam z komentarzami pod post:

https://www.facebook.com/104684551603772/posts/154393366632890/