Zachwyca mnie ludzki organizm i przeraża własna ignorancja. O ignorancji piszę trochę wstecznie, bo wydaje mi się, że w tej kwestii zrobiłam wielkie milowe kroki w dobrą stronę. 👌
📷 Znalazłam dzisiaj to zdjęcie. Zostało zrobione w czasie, kiedy już byłam chora na raka piersi, ale jeszcze nie udało mi się tej wiedzy od lekarza uzyskać. 🙄
Patrzę na to zdjęcie i wiecie, co zwraca moją uwagę? 🧐
Wcale nie fioletowe paluchy – one akurat były wynikową zbierania jagód. 🫐
Przyglądam się swoim włosom. 🧐
To jest niesamowite, w jak złym były wtedy stanie! 🙆♂️ I nie chodzi mi o to, żebyście mi teraz pisali „co ty mówisz, wyglądałaś pięknie”, „daj spokój, nie były złe”, „błagam, ja zawsze miałam dużo cieńsze i rzadsze”. Chodzi o to, że na tym zdjęciu moje włosy NAPRAWDĘ są w opłakanym stanie, W PORÓWNANIU do fryzury na przykład rok wcześniej, kiedy były dużo gęstsze, mocniejsze, błyszczące i pełne życia.
📣 Tutaj one krzyczą „halo, dzieje się coś złego!”.
Nie widziałam tego wtedy. 🙈 To znaczy może inaczej – widziałam, ale kładłam na karb bardzo stresującej wówczas pracy.
Tak jak mówię, wiele się zmieniło w moim postrzeganiu sygnałów płynących z mojego ciała. Widzę, kiedy zmienia mi się cera, łamią paznokcie, czy robią worki pod oczami. Wiem, że to sygnały ostrzegawcze. Niekoniecznie od razu nawrotu choroby. Często tego, że za mało piłam, gorzej komponowałam posiłki lub źle spałam.
💓 Nauczyłam się zauważać.
💓 Nauczyłam się reagować.
💓 Nauczyłam się być wdzięczna za każdy sygnał.
Moje ciało jest wspaniałe. Wasze też. Żyjcie z nimi dobrze.
Dajcie znać w komentarzach pod dzisiejszym postem na blogu na FB, czy Wasze ciała też wysyłają sygnały ostrzegawcze? Zauważacie je? Jak reagujecie?