JA POPROSZĘ BEZ KOLOROWYCH BALONÓW 🧏

Ostatnio wielu Pacjentów onkologicznych z mojego otoczenia umarło. Nie będę Ich dziś wymieniać. To długa i smutna lista. Niektórych poznałam osobiście, innych internetowo. Jedni otwarcie mówili o tym, że umierają, inni zrobili to z zaskoczenia.

Niezależnie od okoliczności, zawsze wiadomość o śmierci osoby, której w jakiś sposób towarzyszyło się w chorowaniu, uderza prosto w serce. 💔

———-

Dziś dużo myślę dziś o swojej własnej śmierci.

☠️ O tym, że raczej nie chciałabym umrzeć we własnym domu, ale też nie w samotności.

☠️ O tym, że nie chciałabym, że ktokolwiek powiedział, że „odeszłam” lub „przegrałam”. Ja chcę umrzeć. Zwyczajnie. Jak na końcu cyklu życia przystało. Kiedyś tam.

☠️ O tym, czy kremacja byłaby dobrym rozwiązaniem, czy nie (męczą mnie kwestie ekologiczne, muszę o tym doczytać).

☠️ O tym, że chciałabym być pochowana blisko tych, którzy będą żywi i być może zechcą czasem wpaść mi coś opowiedzieć.

☠️ O tym, by właśnie oni zostali objęci długofalową troską i wsparciem.

☠️ O tym, że ostatnią rzeczą, jakąś bym sobie życzyła na swoim pogrzebie, to kolorowe balony, które zaśmiecą świat.

☠️ O tym, że wolałabym, żeby osoby, które będą miały ochotę mnie uczcić, zrobiły to angażując swój czas a nie pieniądze. Zamiast drogiego wieńca chciałabym, żeby ktoś nazbierał dla mnie kwiaty polne albo przyniósł świerkowe gałązki z lasu. Albo ulepił bałwana.

☠️ A jeśli ktoś bardzo by się uparł, by wyłożyć jakąś kwotę na okoliczność tego, że umarłam, to żeby zamiast inwestować w coś, co po tygodniu wyląduje na cmentarnym śmietniku, kupił coś kolorowego dla mieszkańców hospicjum – może kolorowe koce? albo kwiaty w doniczkach? albo planszówki? albo albumy o ptakach? Bo strasznie bym się wściekła gdzieś tam z zaświatów, gdyby moja śmierć stała się pretekstem do zmarnowania zasobów do zrobienia czegoś pożytecznego i radosnego.

Czy takie rozmyślania powodują u mnie smutek? 🧐 Zupełnie nie! Efekt jest chyba wręcz przeciwny. Kończąc pisać post o własnej śmierci, czuję się spokojniej. Idę z lekką głową celebrować życie. 🥰

Mam nadzieję, że jeszcze zajmie mi to wiele długich lat. 💚


Myślicie czasem o własnej śmierci? To temat, który chcecie choć w pewnym stopniu zaplanować, czy raczej uciekacie od niego myślami? A może mieliście okazję przejść przez proces medytacji śmierci w trakcie terapii simontonowskiej. Jeśli macie ochotę podzielić się przemyśleniami, to zróbcie to w komentarzach pod dzisiejszym postem na blogu na FB.