ŚCIANA Z POMARAŃCZOWEJ CEGŁY 🧱

Na warsztatach terapii simontonowskiej usłyszałam wiele słów, które zmieniły moje podejście do różnych spraw. Dziś chciałam Wam napisać o jednej z tych kwestii, które głęboko wyryły mi się w pamięć. 📌

👉 Podobno dużo łatwiej z emocjami w trakcie choroby onkologicznej i w myśleniu o własnej śmiertelności radzą sobie pacjenci, którzy albo są głęboko wierzący w życie pozagrobowe 👍 (niezależnie od konkretnej religii czy wyznania) albo są przekonani, że takowe życie nie istnieje 👎. Najtrudniej jest tym wątpiącym. 🤔

Wydaje się to całkiem logiczne. 💁‍♀️
Bo, mówiąc w ogromnym uproszczeniu, albo żyje się nadzieją na to, że niezależnie, jak potoczy się leczenie, to będzie coś dalej albo można sobie poukładać w głowie sprawy tak, by wycisnąć to ziemskie życie do ostatniej kropelki nie licząc na nic więcej. Oczywiście, sama widzę, że to co napisałam ☝️ brzmi nieco trywialnie, ale mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi.

No i ok, przyjęłam tę informację do wiadomości.
Natomiast długo zastanawiałam się, co ona może wnieść praktycznego dla samego pacjenta. Przecież nikt na wieść o tym, że wątpiącym najtrudniej, nie postanowi „dobra, to już nie będę wątpić”. 🤦‍♀️ Owszem, po usłyszeniu diagnozy choroby nowotworowej, zdarzają się i nawrócenia i bunty wobec religii. Ale nikt nie zmienia swojej wiary tylko dlatego, że psychoonkolog powiedział, że tak albo śmiak będzie łatwiej niż gdzieś po środku. 🤷‍♀️

Ale w końcu wymyśliłam, jak konkretnie można podejść do tematu. 💡
I tym razem moja wskazówka będzie skierowana nie do samych pacjentów, ale do osób wspierających:

Proszę, w tym trudnym czasie, jakim jest leczenie onkologiczne, nie wzbudzajcie w pacjencie wątpliwości odnośnie wiary. Nie burzcie jego systemu wartości, bo i tak zbyt wiele rzeczy runęło mu w momencie usłyszenia diagnozy.
❌ Nie nawracajcie na siłę.
❌ Ale też w drugą stronę – nie mówcie rzeczy w stylu „gdyby był Bóg, to by na to nie pozwolił”.
Wspierajcie pacjenta zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale nie przerzucajcie własnej wiary czy niewiary na niego. I bez Waszych wątpliwości pewnie pojawiają się w nim rozterki egzystencjalne, nie pogłębiajcie ich proszę, nie ruszajcie w posadach tego, co być może trzyma go w pionie.
Nie bądźcie jak morze, które z pięknej świątyni w Trzęsaczu zostawiło jedną ścianę z pomarańczowej cegły, która ni to jest kościołem ni to nie jest.


Jestem bardzo ciekawa Waszych przemyśleń w tym temacie. Dajcie znać w komentarzach pod dzisiejszym postem na blogu  na FB!