Sama nie wiem, czy jestem bardziej ambitna czy leniwa. Chyba jestem wybuchową mieszanką tych dwóch cech. Każda z nich jest w pewien sposób wspaniała, a w pewien destrukcyjna.
Weźmy takie lenistwo – czy nie przyjemniej jest oglądać serial niż myć podłogi? Czy to nie milej zbierać kwiatki na łące niż porządkować dokumenty?
Mam się ruszać, mam trzymać odpowiednią wagę, mam codziennie dbać o rehabilitację, mam regularnie intensywnie ćwiczyć, mam masować rękę, mam przygotowywać zdrowe posiłki!
I tu, jako rada na moją skłonność do nygusowania, wjeżdża AMBICJA.
Owszem, często nadmierna, czasem szalona, może zbyt często oglądająca się na innych, czasem z lekkim obłędem w oczach.
Ale jakże w moim przypadku skuteczna!
Jeśli mam uprawiać sport – wyznaczam sobie konkretne cele, które, aby osiągnąć, muszę działać.
Przy rejestracji bowiem należało się zadeklarować odnośnie dystansu, który się przebiegnie czy przejedzie.
Czy ktoś sprawdzi, czy się wywiązałam z mojej deklaracji? Owszem, zrobi to moja ambicja.
Dlatego od czasu, kiedy kliknęłam „wyślij” przy rejestracji do biegu, to już przepadło, musiałam się ruszać, żeby dziś dać radę.
W swoim kalendarzu, w którym zapisuję ważne rzeczy do zrobienia, mam taki system, że sprawy sportowe zaznaczam na fioletowo. No i sami rozumiecie, że po zapisaniu się na bieg, musiałam zadbać, aby wcześniej w moim kalendarzu pojawiło się odpowiednio dużo fioletowego koloru – tak, abym dziś była odpowiednio przygotowana.
Lubicie sobie wyznaczać cele i sami przed sobą się z nich rozliczać? A może też dziś biegniecie? Dajcie znać pod postem: